Do czego jest nam potrzebny monitoring social media? Przede wszystkim do identyfikacji potencjalnych kryzysów i oceny efektywności komunikacji.
Na polskim rynku narzędzi do monitorowania mediów społecznościowych jest już całkiem sporo. Jednak jak pokazują wyniki badań przeprowadzonych przez IRCCenter.com, obecna oferta jest za droga i nie dostarcza wystarczająco dokładnych wskaźników. Możliwe, że twórcy nowej platformy – Social Watcher znali wyniki tych badań ponieważ podstawowy pakiet w ich usłudze zdecydowali się zaoferować za darmo.
Rozmawiamy z Cezarym Rejczykiem – product managerem Social Watcher
– Na rynku jest już kilka narzędzi do monitoringu social media – Brand24, SentiOne, Mobuzzer. Narzędzia do monitorowania mediów społecznościowych oferują też NewsPoint czy Instytut Monitorowania Mediów. Skąd przeświadczenie, że rynek jest na tyle pojemny, że znajdzie się na nim miejsce dla kolejnego produktu?
– Oczywiście, nasz produkt nie jest rewolucyjny, bardziej zmierzamy w kierunku pewnej ewolucji. Mamy świadomość, że nie jesteśmy pierwsi, dlatego chcemy konkurować jakością i ceną. Chcemy aby serwis zawsze posiadał darmowy pakiet, pakiet płatny zostanie natomiast wprowadzony z czasem dla zaawansowanych użytkowników.
– Czym różni się Social Watcher od konkurencyjnych narzędzi?
– Myślę, że produkt jest podobny, tworzony głównie z myślą o dostępnie do monitorowania mediów społecznościowych, dla szerokiego grona odbiorców.
– Na jakim etapie jest obecnie Wasz produkt? Kiedy będzie dostępny w sprzedaży i na jakich warunkach, w jakich cenach?
– Produkt cały czas jest rozwijany i udoskonalany, głównie na podstawie uwag obecnych klientów. Jak wcześniej zostało wspomniane, podstawowy abonament ma być darmowy. Wersja płatna ma oscylować w graniach 100zł na kwartał, co wydaje się być ceną atrakcyjne w porównaniu z konkurencją.
– W wynikach wyszukiwania Social Watcher znajdziemy oddzielne zakładki dla wpisów z Facebooka, Twittera czy Google Plus, co jest zrozumiałe. Brakuje oddzielnej zakładki z wpisami z forów internetowych. Odrębna zakładkę przewidziano za to dla treści z Vimeo – skąd tak duże znaczenie przypisane tej platformie video? Dlaczego nie wybrano YouTube’a, gdzie komentarzy i opinii można znaleźć znacznie więcej?
– Kanały danych są oczywiście ważne, ale na ten moment nie jest to dla nas priorytet. Staramy się udoskonalać platformę i póki co korzystać z darmowych danych. Oczywiście planujemy podpięcie takich platform jak YouTube, jednak jest to przewidziane w płatnej wersji. Korzystanie w Google Search API pozwala wykonać jedynie 100 zapytań dziennie za darmo, co nie zaspakaja naszych potrzeb.
– Nasze wątpliwości, zarówno w przypadku Social Watcher, jak i konkurencyjnych narzędzi, budzi algorytm odpowiedzialny za analizę sentymentu – ta analiza jest często bardzo niedoskonała, przez co wpisy o wyraźnie pozytywnym wydźwięku kwalifikowane są jako negatywne i odwrotnie. To wprowadza w błąd korzystających z systemu i może zbudować fałszywy obraz marki w sieci. Czy ten element nie wymaga dopracowania?
– Zgadza się, oczywiście widzimy niedoskonałość tych algorytmów. Problemem jest jednak fakt, że takie algorytmy prawdopodobnie nigdy nie będą działały ze 100% skutecznością. Cały czas pracujemy nad naszym rozwiązaniem, który oparty jest o naiwny klasyfikator bayesowski. Jest to algorytm „uczący się”, dlatego potrzebna jest odpowiednia ilość danych aby zwiększyć jego „trafność”. Udało się stworzyć modele danych dla języka polskiego i angielskiego, a użytkownik w razie wątpliwości sam może ocenić sentyment wypowiedzi.
Jak działa Social Watcher? Można to sprawdzić tutaj