Ministerstwo Kultury przygotowało niedawno projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Ustawa przewiduje zalegalizowanie „product placement w produkcjach audiowizualnych”.

Product placement w polskich dziełach „audiowizualnych” jest już jednak obecny od dawien dawna, choć jego status prawny był do tej pory niejasny. Lokowanie produktu „podciągane” było pod tzw. sponsoring rzeczowy – użyczanie markowych produktów producentom filmów, programów i seriali telewizyjnych. Użyczanie teoretycznie bezpłatne.

Zapowiadane zmiany prawne zachęciły mnie do przypomnienia kliku „najwybitniejszych osiągnięć” polskiego product placement . Nie chce pisać, że „łza się w oku kręci” , bo te materiały pochodzą z ostatnich kilku lat. Bardziej w tym miejscu pasowałyby inne słowa klasyka – „Nie idźcie tą drogą”. Czy po zmianach prawnych, polski product placement ma szanse stać się bardziej subtelny i wyrafinowany? Czas pokaże. Póki co nasze mini-zestawienie:

Miejsce 3. E=mc2, czyli Olaf Lubaszenko instruujący na siłowni Cezarego Pazurę o tym,  że „najlepsze filmowe nowości znajdzie w HBO”. Potem dodaje, że HBO to „Twoje (czyli Cezarego Pazury) domowe kino”. Ta jakże spontaniczna myśl wyrywa się z młodej piersi bohatera filmu w 6 minucie załączonego filmiku.


Miejsce 2. Winiary – Pomysł na…, czyli jak zadowolić podniebienie pewnego profesora. Bohaterki  „Klanu” przez kilka dobrych minut debatują o tym co zrobić na obiad gdy w lodówce tylko mrożone nogi kurczaka. „Kurczak soczysty. Znasz coś takiego?  /Nie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebym poznała”.

Miejsce 1. Prawdopodobnie najdłuższe product placement  w polskim serialu, czyli 4 minuty o TP SA w „Na Wspólnej”. Prezentacja produktu lepsza niż w Telezakupach. Brakuje tylko zwieńczenia typu „call to action”:  „Zadzwoń i zamów”.